5 DNI KAMPEREM PO SAKSONII I BRANDENBURGII
- Jak Was znam to Wam się spodoba i będziecie chcieli więcej – krzyknął do nas sąsiad z osiedla, kiedy pakowaliśmy ostatnie skrzynki do ogromnego bagażnika 7,5 metrowego kolosa. I miał rację.
Pomysł na caravaning świtał w naszych głowach od dawna. Mieliśmy nawet przygotowany ramowy plan – wystarczyło tylko znaleźć 5 dni wolnego i dostępnego campera. Obie rzeczy zgrały się na majówkę. I tak właśnie zaczęła się nasza przygoda.
*
NASZ PLAN
Podróż camperem zawsze kojarzyła nam się z niezależnością – możliwość zanocowania na dziko, blisko natury, zasypianie i budzenie się z pięknym widokiem to totalnie nasza bajka. Kiedy znajomym zwolnił się majówkowy termin na wynajęcie ich Roller Team Kronos 284 TL, długo nie trzeba było nas namawiać na decyzję. Ruszamy w pierwszą podróż camperem. Naszą historię opiszemy ciut inaczej niż poprzednie wyprawy.
Zostawimy tu garść najważniejszych informacji jak przygotować się do takiej wycieczki, jaką trasę zrobiliśmy, jakie są nasze wskazówki dla wszystkich, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z caravaningiem. No to startujemy.
*
PIERWSZE KROKI
Camper (przynajmniej ten, którym my jeździliśmy) pomieści naprawdę dużo rzeczy. Mnogość półeczek, zakamarków, szufladek i szafek pozwala na to, żeby się nie ograniczać. Tym razem odpuściliśmy zasadę pakowania się w jedną torbę ;). Wewnątrz spokojnie znajdziecie miejsce na przeniesienie szafy dla 4 osób, natomiast z tyłu samochodu znajduje się bagażnik duży na tyle, żeby zmieść skuter pokroju vespy lub 2 rowery.
Z gotowaniem też nie będzie problemu – na wyposażeniu jest kuchnia gazowa, pojemna lodówka z zamrażarką no i oczywiście pełna zastawa. Do tego sporo szafek, które wypchaliśmy makaronami, ryżami, płatkami śniadaniowymi, mlekiem, jajkami itp.
O komfort podróży też nie musieliśmy się martwić – dwa łóżka w tyle auta, jedno zjeżdżające spod sufitu w głównej części są wystarczające dla 4 osób. Oczywiście nie wspominam o prysznicu i WC bo to jest standard w tego typu autach.
5 dni na pierwszą camperową wyprawę wydają się być OK. Planujemy spać trochę na dziko i trochę na kampingach (chociażby po to, żeby uzupełnić wodę).
*
TRASA – NASZE 5 dni
Spakowani i gotowi na 5 dniową przygodę – ruszamy! No i od razu jeden tip na początek, camperem nie ma co się spieszyć. Nie tylko dlatego, że przy większych prędkościach po prostu nim rzuca, ale także dlatego, że każde +5km do prędkości daje Wam jakieś +1l do spalania na 100km.
*
NO TO W DROGĘ
DZIEŃ 1
Warszawa – Bad Schandau (ok 650km / 8h drogi)
Wyruszamy przed południem wiedząc, że na wieczór chcemy dojechać do Niemiec. Droga przez Polskę jest prosta i przyznam, że dość nudna. Ładniej zaczyna się robić kiedy dojeżdża się do granicy z Czechami w Zgorzelcu.
Z kolei już po niemieckiej stronie czeka nas miła niespodzianka – trafiamy na święto nazywane Maifeuer, Walpurgisnacht lub Tanz in den Mai, ale mające jeden cel: przegonić złe duchy i pożegnać w ten sposób zimę. W tym dniu pali się ogromne ogniska i urządza wokół nich pikniki.Na 30 kilometrów przed Bad Schandau zatrzymujemy się przy jednym z takich ognisk, żeby lepiej poczuć klimat tego święta. Później już kierujemy się prosto do celu. Na miejsce dojeżdżamy około 22. Na pierwszą noc wybieramy parking tuż nad rzeką Łabą i tak kończy się nasz pierwszy dzień.
Lokalizacja parkingu: PARKING NAD ŁABĄ
DZIEŃ 2
Park Narodowy Szwajcarii Saksońskiej – szlak na Häntzschelstiege
Teren na którym się znajdujemy to część Gór Połabskich podzielonych między Niemcami a Czechami. Po czeskiej stronie ta część gór zwana jest „Czeską Szwajcarią” z dwoma głównymi miastami Decin i Hrensko. BTW tę okolicę odkrywaliśmy z małą Julką w 2015 roku i baaardzo nam się podobała.
W Parku jest 400 km oznakowanych szlaków turystycznych, 50 km szlaków rowerowych i wiele skałek udostępnionych do klasycznej wspinaczki, a także via ferraty.
Tego dnia postanawiamy zdobyć jeden z 700 szczytów, które znajdują się na terenie PN Szwajcarii Saksońskiej. Nie będzie to najwyższy Großer Zschirnstein (562 m.n.p.m.) ale nieco niższy (ok 440m.n.p.m w najwyższym punkcie) Häntzschelstiege.
Początek każdego szlaku znajduje się wzdłuż głównej drogi Kirnitzschtalstrasse przecinającej PN. Camperem zaparkujecie jedynie w wyznaczonych miejscach (my zostawiliśmy nasze auto na Campingplatz und Pension Ostrauer Mühle czyli TU) za to pod szlak dojedziecie uroczym retro-tramwajem, którego trasa wiedzie wzdłuż wspomnianej ulicy.
Wycieczka na Häntzschelstiege to materiał na oddzielny wpis, więc pozwólcie, że po prostu zostawię tu garść informacji i zdjęć na zachętę bo naprawdę warto się tam wybrać (czy samemu czy z dziećmi).
Na cały szlak warto zarezerwować ok 3h wliczając 30 minutowe dojście pod samą górę. Jest to via ferrata (szlak turystyczny o charakterze wspinaczkowym, wyposażony dla celów autoasekuracji w linę stalową) i wymaga on odpowiednich zabezpieczeń. Uprząż, lonże i kask można wypożyczyć w hotelu Elbenresidenz na rynku w Bad Schandau.
Po dniu pełnym pięknych widoków wracamy na nasz parking i kolejną noc spędzamy na dziko tuż przy rzece Łabie.
Lokalizacja parkingu: PARKING NAD ŁABĄ
DZIEŃ 3
Park Narodowy Szwajcarii Saksońskiej – Rakotzbrücke – Spremberg (ok 150km / 3h drogi)
Czas ruszać dalej. Ostatni dzień w Saksonii postanawiamy rozpocząć krótkim spacerem i spływem rzeką Kirnitzsch / Křinice. Z naszego noclegowego parkingu czekała nas droga przez środek Parku Narodowego aż do parkingu Parkplatz Buchenparkhalle. Zostawiamy tam kampera i ruszamy do miejsca, z którego startują spływy. Szlak jest bardzo prosty, płaski, raczej nudny a spektakularnych widoków tam nie zobaczycie. Po 45 minutach docieramy na miejsce. Sam spływ na odcinku 700 metrów trwa około 20 minut i jest.. hmm.. według nas dość nudny. Gdyby ktoś jednak chciał skorzystać z tej atrakcji to może to zrobić od kwietnia do października w godzinach 9:00 – 16:30. Spływ zieloną tratwą skończyliśmy przy tamie Obere Schleuse. Stamtąd czekał nas godzinny (z dziećmi) powrót na parking.
Mając połowę dnia za nami ruszamy w kierunku Brandenburgii. Tego popołudnia zaplanowaliśmy jeszcze jeden przystanek – Rakotzbrücke. Jeśli kiedyś widzieliście na zdjęciach most, który w odbiciu wody tworzy idealne koło to prawdopodobnie był to właśnie Rakotzbrücke. Oprócz spacerów alejkami parku i oglądaniem pięknej przyrody, misją przyjeżdżających w to miejsce osób jest zrobienie takiego właśnie zdjęcia – my nie byliśmy inni i też złapaliśmy swoje perfect pic. Obok parku jest duży parking także dla kamperów - opłata w automacie 2E za 2h, nam w zupełności ten czas wystarczył do zobaczenia wszystkiego co było zobaczenia warte.
Zachód słońca łapiemy już w drodze na kemping. Noc spędzimy w bardziej cywilizowanych warunkach w Spree Camp o TU.
DZIEŃ 4
Spremberg – Lübben – Gubin (PL)
Niewątpliwą zaletą podróży po Niemczech jest to, że wszędzie można dojechać bardzo sprawnie dzięki świetnym drogom. Dzięki temu nie trzeba się nigdzie spieszyć. My po nocy na kempingu po pięknym wschodzie słońca powolutku ruszamy w stronę ostatniego przystanku w tym kraju – Spreewaldu – krainy leżącej około 100 km na południowy wschód od Berlina. Region ma powierzchnię ponad 3 000 km² a główną jego atrakcją jest rozlana w dziesiątki kanałów rzeka Sprewa. I jak to z kanałami bywa, można po nich pływać – do wyboru kajakami, canoe czy tratwami z gondolierami prawie tak stylowymi jak w Wenecji, prawie.
Korzystamy z pięknej pogody i na 3 godziny wypożyczamy 4 osobowe canoe. Klimat tego miejsca jest wyjątkowy, wokół eksploduje wiosenna zieleń, przed drewnianymi domkami siedzą leciwe pary i przyglądają się pływającym turystom co raz do nich machając a na trasie można zaparkować swoje canoe przy jednej z pobliskich knajpek i napić się lokalnego wina. Nam się podobało. 3 godziny z dziećmi to wystarczająco, żeby się nie zanudzić a z drugiej strony, żeby poczuć klimat Spreewaldu.
Na naszą ostatnią noc wybieramy miejsce niedaleko granicy z Polską korzystając z appki Park4Night i trafiamy na istną perełkę. Miejsce idealne, na grobli pomiędzy dwoma jeziorkami (jednym od wschodu, drugim od zachodu), z dala od drogi i w totalnej dziczy. A w dodatku byliśmy tam sami. No po prostu marzenie na zakończenie naszej pierwszej wyprawy kamperowej. I tak w ciszy, spokoju i w towarzystwie dzikich gęsi i łabędzi wspominamy ostatnie 4 dni.
Niby to koniec jednej wyprawy, ale na pewno to początek dłuższej znajomości z caravaningiem.
DZIEŃ 5
Gubin - Warszawa
Na ostatni dzień został nam nudnawy dojazd do Warszawy – ot 500 km autostradą przez Poznań prosto w kierunku stolicy. I tak by pewnie było gdyby nie to, że na naszej drodze znaleźliśmy jeszcze jeden atrakcyjny punkt już po polskiej stronie. Południowo-zachodnia ściana naszego kraju słynie z winnic. Jedną z nich właśnie w tym regionie uważa się za najpiękniej położoną.
Podjeżdżamy do niej około południa a Stara Winna Góra w Górzykowie wita nas słońcem, spokojem i wszechobecnymi winoroślami różnych szczepów, z których wytwarzane jest całkiem niezłe wino. Jedna z najstarszych polskich winnic zachwyca a widok na południowo opadające zbocza doświadcza się jeszcze lepiej z kieliszkiem białego Lirycznego Rieslinga.
Jesteśmy spełnieni i teraz już naprawdę możemy wracać do domu.
*
PODSUMOWUJĄC
TRASA
- Startując z Warszawy czeka Was ok 1500 km drogi
KOSZTY
- Wynajem kampera 400 - 750 zł/doba (w zależności od standardu i terminu)
- Benzyna (PB95) ok. 1300 zł przy spalaniu ~10l/100km i średniej prędkości 100km/h
- Autostrady w Polsce ok 100 zł (na trasie Gubin - Warszawa)
- Nocleg na kampingu w Niemczech 40 euro (~190 zł) za 4 osoby
TERMIN
- Wiosna lub jesień na pewno będzie mniej turystyczna a nadal ciepła
*
CO MOŻEMY DORADZIĆ:
NA CO ZWRÓCIĆ UWAGĘ PRZY WYPOŻYCZANIU CAMPERA?
- Wiek i model auta
- Skrzynia biegów manuala vs automatyczna (polecam tę drugą)
- Wyposażenie i dodatkowe udogodnienia (np. panele solarne, przetwornica na prąd 220v, ekspres do kawy, głośnik bezprzewodowy)
- Ubezpieczenie (warto wykupić opcję rozszerzoną, posiada je np. Generally)
APLIKACJE, KTÓRE MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ:
- Park4Night - miejsce w którym znajdziecie rekomendacje społeczności dotyczące lokalizacji kempingów, parkingów czy noclegów na dziko.
- Wikiloc - apka ze wszystkimi możliwymi trasami: trekingowymi, pieszymi, rowerowymi, 4x4 itp.
- Waze - nawigacja z alertami o kontrolach drogowych, wypadkach i radarach. Bezproblemowo działa na terenie Europy.
- MapsMe - mapa, którą można ściągnąć na telefon i używać offline. Szczególnie przydatna przy pieszych wędrówkach.
I NA KONIEC:
- Upewnijcie się, czy w danym kraju można nocować na dziko (jeśli to planujecie)
- Trzymajcie się wagi do 3,5t – w niektórych krajach na drodze potrafią pojawić się kontrole z wagami